sobota, 28 lutego 2015

Pies wyrzucony przez Diabła z piekła czyli…?



Jagdterier. Każdy, kto miał w życiu chociaż chwilę do czynienia z jakimkolwiek psem, który ma w nazwie „terier” wie, że jest to psia masakra na czterech łapach.
Mówi się, że psy te są jak niezabezpieczone dubeltówki, nie wiadomo co i kiedy odpali.
Wyjątkowo niepokorne, mające swoje zdanie i robiące wszystko, byle pokazać Panu czy Pani że on wie lepiej.
Ciężkie do ułożenia i właściwie do życia ale za to z pasją łowiecką wrodzoną. Polują na wszystko, od niedźwiedzia po myszy i wcale nie sprawia im to wielkiej różnicy. Byle w wiecznym ruchu. Czyli od razu można założyć że jeżeli pies będzie siedział sporo w domu, jeżeli właściciele sporo polują, to psa rozerwie nadmiar energii od środka a wraz z nim kanapę, fotel i wszystkie skórzane buty jakie mamy w domu.
Uparte jak kobiety więc śmiem twierdzić że z pewnością to one stały za zbrodnią stworzenia terierów.
Tak poza tym, to można jeszcze stwierdzić, że psy terierowate za nic nie pokażą słabości czy tego, że ktoś jest od niego większy. Rzucać się trzeba na wszystko co jest psem, nie ważne czy cziłała czy owczarek. Zjeść trzeba wszystko. A jak już dwa teriery zaczną „sprzeczkę” ,to łatwiej chyba byłoby się nauczyć Pana Tadeusza na pamięć, niż je rozdzielić.  
Są to psy pełne pasji i o wielkim temperamencie. Dlatego zanim weźmiemy do domku ślicznego, małego szczeniaka z piękną, słodką kufą musimy zastanowić się czy mamy odpowiednio silny charakter i silne nerwy aby później nad tym maleństwem zapanować.
W skrócie- można stwierdzić po prostu, że im mniejszy pies tym większe ego. Czyli trochę jak z ludźmi, indywidualiści, którzy zawsze będą próbowali walczyć ze swoim przewodnikiem o miejsce w stadzie.
 Z własnego doświadczenia wiem, że gdy psu powie się „hop” bo kręci się menda i ewidentnie chce zwinąć się w kulkę obok mnie na łóżku, to z pewnością tego nie zrobi. Usiądzie, odczeka chwilę i wskoczy dopiero jak uzna że zrobił to sam a nie dlatego, bo ja tak chcę. Bo jeśli już kogoś muszą tolerować nad sobą, to jednego „samca Alfa” a nie całe stado- no już bez przesady.
Mogę jeszcze powiedzieć, że podobno są to psy twarde, nie nadające się do rodziny i dzieci- najlepiej do kojca. NIE PRAWDA! Bo jak mówi moja Mama „z każdego psa można zrobić cycka”. Jagdteriery uwielbiają się tulić i spać na poduszce tak jak wszystkie inne psy. Gorzej jak tak z rozpędu wpadnie z tym całym błotem i bandą kleszczy w pościele- wtedy już jest słodko. I spróbuj zwrócić uwagę, powiedzieć że to nie jego miejsce to już całkiem obraza majestatu- że zastanawiam się czy to serio Jagdterier czy już Jamnik.
Na zakończenie jeszcze mogę powiedzieć, że jak już otworzy się szafę, a „szczurki” usłyszą ten charakterystyczny dźwięk to już koniec- „miałczenie”, piszczenie i deptanie po piętach bo już są gotowe. Za to w Tatę patrzą jak w obraz Matki Świętej, że zaczynam się obawiać czy psy mi zaraz nie odlecą.
Więc gdy myśliwy z pasją to Jagdteriery są w sam raz- będą się świetnie uzupełniać i wszyscy będą zadowoleni. Bo gdyby zabrać im las, to są to psy smutne, zaspane. Zaczyna się wielka depresja i szwendanie się po domu bez życia- czyli jak z każdym myśliwym z powołania.
Psy te do życia potrzebują lasu- jak powietrza. Nie ważne już na co się poluję- byle nie siedzieć w domu. Bo jak to mówi mój Tato- „gdyby Dikiemu głowa rozpadła się na pół- wypadłyby myszy”.

poniedziałek, 23 lutego 2015

Łowiectwo. Prosta sprawa czy tak nie do końca?



Zastanawiając się ostatnio nad wszystkimi wydarzeniami z poprzedniego roku jakie miały miejsce w moim życiu i jaki wiele zmieniły, zadałam sobie jedno pytanie: czym jest właściwie łowiectwo? Czy polega tylko na byciu w łowisku i prowadzeniu selekcji? Czy może jest czymś więcej?
Zadając to pytanie kilku osobom zdałam sobie sprawę, że to nie taki łatwy temat, budzi wiele emocji i skojarzeń ale także prowokuje ciszę. Bo niby w pierwszej chwili ok, jest to prowadzenie gospodarki łowieckiej. Kropka.
Ale po pierwszej burzy mózgów okazuje się że, jest to ingerencja w całe życie, wszystko co nas otacza, co ma wpływ na nasze myśli i postrzeganie świata. I właściwie ciężko opisać to w kilku zdaniach. Wtedy zapada cisza. Jak wyrazić siebie, jak pokazać że ten nasz kawałek świata tak wiele dla nas znaczy?
Obserwując przez lata Tatę który zaszczepił we mnie pasję zauważyłam, że to emocje które są silne jak skok ze spadochronem, to miejsce wyciszenia, ucieczka od rutyny dnia codziennego ale także lata praktyki i nauka że przy każdym wyjściu do lasu może zdarzyć się coś niespodziewanego, co może nas zaskoczyć. To także historia, tradycja, etyka…
Dziś widzę jak wrasta to we mnie z każdym dniem, jak staje się częścią. Łowiectwo ma wpływ nie tylko na myślenie to także specyficzny ubiór, kuchnia, czy wystrój domu. Porusza każdy najmniejszy aspekt życia i chociaż nieraz nas wkurza to nikt nie zamieniłby tego na nic innego.
I w końcu doszłam do pytania czym dla mnie jest łowiectwo. Od najmłodszych lat było to czytanie mi przez Tatę opowieści i czerpanie z własnego doświadczenia różnych śmiesznych historyjek które tak bardzo uwielbiałam słuchać. Były to wyjazdy do lasu, spacery, różnego rodzaju imprezy myśliwskie. I potem nagle okazało się, że to wszystkie tematy jakie były poruszane przy świątecznym stole czy niedzielnej herbatce. To mój wspólny język z ojcem, dziadkiem i wujkami. Bo przecież nie ma nic lepszego jak spotkanie się w gronie i słuchanie wspomnień z Kniei.
Z własnych wspomnień natomiast pamiętam, że nie raz miałam straszne nerwy gdy w wolny weekend zamiast spać byłam zrywana z łóżka i zabierana jeszcze na śpiąco w teren. A potem wszystko się zmieniało, czułam się dobrze, czułam że jestem u siebie i wśród  swoich. Pomimo marudzenia że zimno, że mokro i że już ciemno Tato dzielnie znosił i próbował chociaż w małym stopniu za każdym razem mi coś przekazać. Bo każdy ojciec który ma córkę wie że ma małą księżniczkę. Mój tato miał księżniczkę ubraną w różowe camo.
Widzę powoli, że wkraczam w piękny świat, pełen przygód i wspaniałych wspomnień, który pozwala mi czerpać z siebie pełnymi garściami. I chociaż nie zawsze jest kolorowo,  a łowiectwo nie jest drogą łatwą usłaną różami  to każdy wyjazd w teren jest fascynujący, bo lasu trzeba się nauczyć. Skąd wiem ze idzie to w dobrym kierunku? Bo jak powiedziała mi Dajrota na temat łowiectwa „..emocje powoduje najprzeróżniejsze, jak zresztą życie i codzienność: raz słodko, raz gorzko, raz lepiej, raz gorzej. Gdyby dawało mi tylko i wyłącznie beztroską radość, oznaczałoby, że mało co w nim tak naprawdę robię”.