wtorek, 11 sierpnia 2015

Słów kilka o koleżeństwie…



 Pomimo tego, iż w dzisiejszych czasach do Polskiego Związku Łowieckiego dostaje się każdy kto ma na to ochotę a nie koniecznie klasę i jest myśliwym bo jest to faktycznie jego ogromną miłością i pasją nikogo nie omija obowiązek postępowania etycznie i po koleżeńsku. Do tej pory wydawało mi się, że w związku są ludzie którzy posiadają chociaż za grosz kultury i dobrego smaku. Oczywiście, jak to w życiu bywa i w naszym pięknym kraju dostałam kubeł zimnej wody na głowę a na swojej drodze od pewnego czasu mam „przyjemność” spotykać  i tu cytat Kol. Sławomira z grupy Prawdziwi Myśliwi „dziadów i popaprańców”. Wydawało mi się do tej pory że do osób ze związku należy zwracać się Koleżanko/Kolego ale jeśli niektórzy tak wolą…
Rozmawiając ostatnio z pewnymi osobami okazuje się że nie tylko ja spotykam na swojej drodze tak „etycznych” myśliwych. Szkoda aż na to patrzeć, żal się przyznawać że się do związku należy jeśli mamy być oceniani przez takich właśnie ludzi. I pomimo że wszyscy dobrze te słówka znają: etyka, koleżeństwo, tradycja… - mało kto potrafi się tymi wartościami posługiwać. A przez ludzi przemawia jak zwykle zazdrość, zawiść i chęć dokręcenia komuś śruby. Każdy ma prawo mieć odmienne zdanie lub popełniać błędy, częściej jednak za to dostaje się po głowie aniżeli zostaje wysłuchanym bądź zrozumianym. A przecież myślistwo to nie jest obowiązek czy przymus, to dobro z którego każdy z nas powinien potrafić korzystać i powinien potrafić się przede wszystkim dzielić tym z innymi. A tymczasem?
Jaka radość z myślistwa dla etycznego myśliwego który rozpoznawany jest powoli w całej Polsce jeśli zarząd własnego koła próbuje go „wychować” i stłamsić.
Jaka radość dla myśliwego który stara się i wspiera wszystkie imprezy organizowane przez zarząd okręgowy jeśli Kolega Łowczy próbuje zrobić z niego za wszelką cenę kłusownika.
Jaka radość jest z kolei dla Diany która ma niesamowitą pasję ale komuś przeszkadzają „jej paznokcie” i „tapeta” w łowisku? Bo to nienaturalne, bo sztuczne, bo się „lansuje”.  A czy makijaż przeszkadza w wypatroszeniu dzika bądź osiąganiu dobrych wyników na strzelnicy?
Smutne jest to, że myśliwi zamiast się szanować i wspierać sami rzucają sobie kłody pod nogi. Zamiast powiedzieć : Hej! Darz Bór dobra dobota!” większość zaciska wargi i myśli sobie „cholera… dlaczego jemu się udało, nie powinno”.  Na sam koniec smutne jest to, że tych prawdziwych etycznych myśliwych coraz mniej. A tych myśliwych z przypadku… no cóż… coraz więcej jak szkód w kukurydzy.